19 stycznia 2021
Wiktor Trofimow: Nie mógłbym żyć bez żużla

Wywiad z Wiktorem Trafimowem, nowym zawodnikiem KS ROW Rybnik 

Gdzie przebywasz obecnie Wiktor? Co porabiasz?

Jestem w domu, w Lublinie. Byłem niedawno na Ukrainie, ale już zdążyłem wrócić. A co porabiam? Czekam cierpliwie na nowy sezon i przygotowuję się do niego.

Jak wyglądają te przygotowania?

Nie jestem typem zawodnika, który po zakończeniu sezonu sobie odpuszcza i je co chce i daje sobie spokój na jakiś czas z ćwiczeniami. Staram się być cały czas w formie i tylko ją podtrzymywać. A jak? Uwielbiam sport, dużo więc biegam, jeżdżę na motocrossie, potem dojdzie rower.

Reżim sanitarny, zagrożenie wynikające z koronawirusa mocno wpłynęły na twój cykl przygotowawczy?

Na pewno dla nikogo nie jest to fajny i ciekawy czas. Musieliśmy się szybko nauczyć żyć z obostrzeniami i nowymi zasadami. Ale trzeba to przeżyć i pójść do przodu. Ja w zasadzie od kilku lat mam jeden i ten sam plan treningowy i się go trzymam, bo przynosi efekty. Nie zamykam się na pół dnia na siłowni żeby przerzucać ciężary. Ja trenuje tak, żeby się przy tym bawić. Preferuję więc ruch na świeżym powietrzu. Zamiast bieżni na siłowni zdecydowanie bardziej wolę pobiegać po lesie. To ciekawsze i sprawia mi większą frajdę. Pod koniec roku przebiegłem sobie półmaraton, cały czas żongluje różnymi formami aktywności.

Ważnym aspektem przygotowań do kolejnego sezonu jest w twoim przypadku motocross…

Tak i to nie tylko w czasie przygotowań do sezonu, ale także w trakcie rozgrywek. Kiedy tylko mam wolną chwilę staram się jeździć na crossie. To dla mnie najlepsze ćwiczenia na ręce, jakie można wymyślić. A poza tym ani na moment nie tracę kontaktu z motocyklami…

W Lublinie masz gdzie trenować? Jest tam tor odpowiedni do jazdy na crossie?

Tak, jest kilka torów z których korzystam. Odwiedza je sporo osób, nawet zawodnicy z czołówki grand prix na motocrossie.

Kręcisz spokojnie kółeczka na tym torze czy zdarza się czasem z kimś pościgać?

Rywalizacja to jest coś co uwielbiam, ale zawsze z tyłu głowy mam myśl, że nie mogę przecież odwalić żadnego numeru. Wszystko da się robić z głową i ja tak staram się do tego podchodzić. Łączę wszystko: zabawę, zadowolenie i duży wysiłek fizyczny.

Żużel też Cię cały czas bawi?

Ja bez żużla żyć nie mogę…(śmiech). Nie wiem co bym robił w życiu, gdyby nie żużel…

Jakie nadzieje wiążesz ze zmianą klubu i przejściem do Rybnika?

Plan jaki ma ten klub znam i zamierzam się go trzymać. Wiem czego oczekuje ode mnie prezes, zarząd, kibice i będę starał się tym wymaganiom sprostać. Na pewno nie będzie to dla mnie zmiana na gorsze. Temat w poprzednim klubie się wyczerpał, wszedłem w nowy pomysł, nowy klub i zamierzam dać z siebie 100 procent.

Mieszkasz w Lublinie, daleko od Rybnika. Zmiana klubu sporo namiesza w Twoim życiu?

Tak, ale będzie to zmiana na dobre. Znam ludzi w rybnickim klubie, zawsze dobrze gadało mi się z prezesem, więc z obranego kierunku jestem jak najbardziej zadowolony.

Zamieniasz też Ekstraligę na I ligę. Wielu mówi: to krok w tył…

Ode mnie nikt na pewno nie usłyszał i nie usłyszy, że I liga jest słaba, a ja jako zawodnik przechodzący z Ekstraligi do pierwszej ligi jestem przed wszystkimi innymi o trzy kroki do przodu. Bzdura. Uważam, że I liga jest bardzo mocna.

Sporo obiecujesz sobie po współpracy z Markiem Cieślakiem?

Znam trenera już kilka lat, niejednokrotnie spotykałem się z nim choćby na obozach kadry. To znakomity szkoleniowiec, który bardzo lubi porozmawiać, pożartować i tworzy świetną atmosferę w drużynie. Bardzo lubię z nim pracować.

W składzie ROW-u Rybnik w porównaniu do poprzednich sezonów zaszły spore zmiany. Dobrze znasz pozostałych zawodników z drużyny?

Z wieloma spotykałem się nie raz, nie dwa na torze, ale o wielkiej przyjaźni z którymkolwiek z nich dotąd nie było mowy. Myślę, że jeden czy dwa treningi, może jakiś obóz przygotowawczy wystarczą byśmy się wszyscy poznali i stworzyli odpowiednią atmosferę. Wszyscy wiemy o co jedziemy, jesteśmy dorośli i ten cel powinien być dla nas wszystkich najważniejszy. Jeśli każdy z nas tak do jazdy w Rybniku podejdzie, to o atmosferę w drużynie można być spokojnym.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem ROW-u w sezonie 2021?

My sami. A tak poważnie… nie analizuję składów innych drużyn, nie sprawdzam kto z kim podpisał, a kto poszedł. Wiem, że w I lidze jest wielu ciekawych zawodników, dlatego po prostu trzeba do każdego meczu przygotować się sumiennie, solidnie i dać z siebie nie 100 procent, a nawet 200. Wtedy nie trzeba się oglądać na rywali.

Jak się czujesz na torze w Rybniku?

Nie mogę powiedzieć, że źle się na nim czuję, ale zdarzały mi się i lepsze i gorsze zawody. W poprzednim sezonie na przykład mecz ligowy mi w Rybniku nie wyszedł, ale przyznam się, że za dużo wtedy namieszałem w sprzęcie. Kilka dni po tym meczu przyjechałem znów do Rybnika na młodzieżówkę, wróciłem do wcześniejszych ustawień i było już zdecydowanie lepiej. Była prędkość, była frajda. Teraz też pewnie będę potrzebował kilku treningów żeby się dopasować.

Czy ty jesteś takim zawodnikiem, który w przerwie między biegami odpoczywa z zamkniętymi oczami na krześle czy cały czas pracujesz przy sprzęcie?

Na pewno nie siedzę i nie stresuję się kolejnym wyścigiem, tylko ciągle staram się coś poprawiać w ustawieniach, szczególnie kiedy nie idzie. W parkingu zawsze jest ze mną tata, z którym sporo rozmawiam, wymieniam opinie, radzę się.  

Czyli tak jak Mistrz Świata Bartek Zmarzlik masz rodzinny team?

Tak, tata jest ze mną zawsze i to jemu najbardziej ufam. W końcu zjadł zęby na żużlu, ścigał się wiele lat. I chociaż ten sport wygląda już dziś inaczej niż przed laty, to on wciąż stara się być na bieżąco. Jego obecność w parkingu zawsze dobrze na mnie wpływa, dodaje mi pewności siebie.

Kiedy zobaczymy Cię w Rybniku?

Jeszcze trochę czasu do pierwszych meczów ligowych mamy, ale jak tylko pojawi się opcja wyjechania na tor to chciałbym przyjechać i spróbować dopasować się do nawierzchni, poznać klub.

powrót do listy

Partnerzy